gdzie zjeść w tallinie
Najlepsze jedzenie w Lublinie? Przy wyborze restauracji, zazwyczaj sprawdzamy opinie znajomych. To najlepszy sposób, by znaleźć idealne miejsce, gdzie można zjeść w Lublinie. Ale warto najpierw wiedzieć jaki jest wybór. Gromadzimy w jednym miejscu firmy działające w branży gastronomicznej, które są w okolicy.
Lubiane kluby i dyskoteki – Sveta Baar, Lift99 czy St. Vitus – zlokalizowane są w dzielnicy Telliskivi. Jeżeli chcesz być na bieżąco z nocnym życiem, zarezerwuj pokój w pobliskich hotelach, takich jak Hektor Container, Go Hotel Shnelli czy Sesoon Hostel. Gdzie najlepiej zatrzymać się w Tallinie podczas podróży biznesowej?
Curry 36. Wspomniane Curry 36 to najbardziej znana buda z kiełbachą (currywurst) w Berlinie. Można zjeść wersję wege i mięsną. W samym mieście mają kilka lokalizacji, jedną tuż obok wspomnianego wcześniej Mustafy – jest to ich najstarsze miejsce z 1980 roku. Inne znajdziecie na Dworcu Centralnym, przy Dworcu Zoo i na Warschauer
Ale jeśli jest to jedyna okazja, aby odwiedzić tutaj, powiemy ci, gdzie wybrać się w Tallinie w ciągu jednego dnia z promu. Ponieważ jeden dzień to wciąż bardzo małostolicy Estonii, to postaraj się zawrzeć w zwiedzaniu wszystkie najciekawsze rzeczy, które na długo zapamiętasz, podziwiając zdjęcia zrobione podczas tej wyprawy.
Taormina, co zobaczyć, zwiedzanie, noclegi, dojazd. Sycylia to największa wyspa na Morzu Śródziemnym i jednocześnie jedna z najciekawszych pod względem krajobrazu, bogactwa przyrody i niepowtarzalnego dziedzictwa kulturowego. Taormina to klejnot w koronie wyspy, z jej uroczymi deptakami, zabytkami, wspaniałymi widokami na wzgórza i
nonton film a business proposal sub indo. Podróż z Wilna do Tallina mija szybko i przyjemnie. Przez większą część jazdy śpimy, budząc się tylko na chwilę podczas krótkiego postoju w Rydze. Do estońskiej stolicy docieramy ok. 7:30. Z uwagi na położenie Tallina (prawie na 60 stopniu szerokości geograficznej północnej) dopiero zaczyna świtać. Jest zimno, zatem postanawiamy zjeść śniadanie w dworcowej poczekalni. Gdybym chciał porównać oba dworce: wileński i talliński, to ocena tego pierwszego byłaby zdecydowanie gorsza. Po pierwsze: w Wilnie jest o wiele chłodniej, co wynika z niedogrzania budynku bądź kiepskiej izolacji termicznej. Po drugie: jest o wiele więcej pijaków i bezdomnych. Po trzecie: wizualnie talliński dworzec prezentuje się lepiej niż wileński. Oczekiwanie na przyjazd autokaru w tym miejscu to czysta przyjemność! Zjadamy śniadanie i wyruszamy na miasto. Swe pierwsze kroki kierujemy w stronę naszego hostelu, w którym spędzimy dwie noce. To Old Town Munkenhof Guesthouse. Jest co prawda oddalony od dworca autobusowego o kilka kilometrów, ale jego wielką zaletą jest bliskość centrum, a właściwie położenie w ścisłym centrum Starego Miasta (zaledwie 150 m od Placu Ratuszowego), a także stosunkowo niska cena noclegu (jak na lokalizację) – od €25 za pokój. Więcej o hostelu, który ma także niestety swoje wady, opowiem potem. Po prawie godzinnym spacerze po Tallinie w końcu docieramy do celu. Nie musimy nawet otwierać mapy. Tallin, jak i cała Estonia, szczyci się tym, że miejsc, w których można korzystać z Wi-Fi jest bez liku, zatem osoby przyzwyczajone do korzystania z internetu „na ulicy” będą zachwycone. Dzięki temu i my docieramy do miejsca noclegowego jak po sznurku. Ze względu na to, że zakwaterowanie jest możliwe dopiero od godzin popołudniowych, zostawiamy nasze wielkie plecaki i meldujemy się „na zaś”. Nie ma na co czekać. Czas wyruszyć na zwiedzanie! No właśnie… zwiedzanie w deszczu. To nas chyba dzisiaj czeka. W momencie, gdy przyjeżdżaliśmy do Tallina, było pochmurno, ale jeszcze nie padało. W miarę zbliżania się do hostelu kropel deszczu przybywało z każdą chwilą. Teraz pada na całego. Może nie leje rzęsiście, ale wystarczająco, aby uprzykrzyć spacer. My się jednak wody nie boimy i ruszamy czym prędzej przed siebie! Ale… zanim opowiem Wam co zwiedzamy, na początek parę zdań o estońskiej stolicy. Chcąc opowiedzieć całą historię Tallina, można by napisać książkę. Na przestrzeni wieków miastem władali Duńczycy, Kawalerowie Mieczowi, Szwedzi, Rosjanie… . W historii był nawet okres, że i Polacy (krótko, bo krótko, ale jednak sprawowali pieczę nad miastem). Tak samo jak włodarze grodu zmieniały się i jego nazwy. Dzisiejszy Tallin to dawna Lindanisa, Rewal, czy Rewel. Początki estońskiego ruchu narodowego, który „obudził” w mieszkańcach tego malutkiego kraju świadomość narodową, sięgają dopiero XIX w. Niepodległa Estonia to już XX w. Jako ciekawostkę można przywołać fakt, że pierwsza proklamacja niepodległości została ogłoszona 24 lutego 1918 r., a więc niecałe 9 miesięcy przed Polską, natomiast kolejna (po upadku Związku Radzieckiego) 20 sierpnia 1991 r. (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Ważną postacią dla Estończyków jest Kalevipoeg – mityczny osiłek, który ukształtował krajobraz dzisiejszej Estonii. Jeśli wierzyć legendzie, był on także budowniczym obecnego Tallina. No dobrze, ale skąd w ogóle wzięła się ta postać? Otóż Kalevipoeg to bohater estońskiego eposu narodowego o tym samym tytule. Jego autorem jest Friedrich Reinhold Kreutzwald – z wykształcenia lekarz. Dzieło, poza niewątpliwym wkładem w historię sztuki i literatury Estonii, stało się inspiracją do odrodzenia narodowego (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Zostawmy legendy, wróćmy do rzeczywistości. W 1997 r. tallińska starówka została wpisana na międzynarodową listę UNESCO, a w 2011 r. Tallin pełnił funkcję europejskiej stolicy kultury. Dziś miasto liczy ponad 400 tys. mieszkańców i posiada jedną z „najbardziej inteligentnych społeczności” świata. Po tym bardzo krótkim wstępie, można przystąpić do zwiedzania. Zapraszam na spacer po Tallinie! Z góry chciałbym Was przeprosić za jakość niektórych zdjęć, ale podczas wyjazdu mój aparat odmówił posłuszeństwa i musiałem posiłkować się telefonem komórkowym. To tyle tytułem dygresji 🙂 . Plac Ratuszowy w Tallinie Kierujemy się w stronę Placu Ratuszowego ulicą Vene. Jest klimat. To co od razu zwraca naszą uwagę, to brukowana nawierzchnia. Dla mnie, jako geologa, jest to wyznacznikiem autentyczności miasta. I nie chodzi mi tutaj o bruk podobny do tego z krakowskiego rynku (sprowadzony z Turcji, a który już się rozleciał), lecz taki z lokalnych materiałów (w tym przypadku ze skał przywleczonych przez lodowiec – głównie granitoidów). Raz, że pięknie wygląda, a dwa – wprowadza w dobry nastrój. W sezonie letnim uliczki tallińskiego Starego Miasta pełne są rozstawionych kawiarnianych stolików i krzeseł. W zimie jest tu pusto, zupełnie inaczej. Przyjeżdżając do estońskiej stolicy poza sezonem, musicie być także przygotowani na to, że nie zwiedzicie wielu atrakcji, gdyż duża część z nich jest zamykana na zimę. Coś za coś: mniej turystów, ale i mniej do zobaczenia. Wracając do naszego spaceru… . Po kilku minutach dochodzimy do Placu Ratuszowego – jednego z piękniejszych miejsc w mieście. O godzinie rano w deszczowy, niedzielny poranek, jest tutaj cicho i spokojnie. Swoją obecną nazwę Plac Ratuszowy zyskał niedawno, bo w 1923 r. Wcześniej zwano go rynkiem, bądź placem rynkowym. Nie wiem, czy Estończycy obraziliby się na to, gdyby ktoś nazwał go po staremu, ale wiem, że np. Krakusi mogliby poczuć się zniesmaczeni, gdyby ktoś Rynek Główny nazwał Starówką. To taki żartobliwy przerywnik 😉 . Talliński Plac Ratuszowy pełnił funkcję serca miasta. Odbywały się tu jarmarki, występy artystyczne, sądy i inna wszelkiego rodzaju działalność. Do dziś na placu wśród kostki brukowej można zobaczyć płaskie kamienne koło, będące pozostałością po średniowiecznym pręgierzu. W miejscu tym wymierzano karę winowajcom i stąd wyprowadzano poza mury miejskie skazanych na karę śmierci. Tylko raz wykonano egzekucję na Placu Ratuszowym. Spotkało to pewnego duchownego, który zabił służącą w karczmie za to, że… przygotowała mu niesmaczny posiłek. Miejsce wykonania wyroku znaczy dziś litera L, wyryta na kamiennym bruku placu (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). W okresie bożonarodzeniowym talliński Plac Ratuszowy wypełnia się straganami, na których można dostać wszystko to, co gdzie indziej w tym okresie. Można się również napić wyśmienicie przyprawionego grzańca. Na placu stoi choinka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że najprawdopodobniej Tallin był pierwszym europejskim miastem, który rozpoczął tradycję ubierania żywego bożonarodzeniowego drzewka. Stało się to już w 1441 r.! Jak bardzo estońska stolica wyprzedziła w tym aspekcie Europę Zachodnią niech świadczy fakt, że np. w Berlinie drzewko pojawiło się w 1780 r., a w Paryżu w 1865 r., że o Polsce nie wspomnę (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Podziwiamy Plac Ratuszowy, chowając się przed deszczem w podcieniach najważniejszej budowli, która się na nim znajduje – a jakże – ratusza! Nie sposób pomylić go z żadnym innym budynkiem w mieście. Jego charakterystyczna sylwetka jest jednym z symboli Tallina. Może i nie byłem w wielu miastach Europy, ale osobiście uważam go za jeden z najładniejszych ratuszy na kontynencie. Ratusz w Tallinie Początki tallińskiego magistratu sięgają XIV w. Jest to jedyna zachowana do dzisiaj gotycka siedziba rady miejskiej w Europie Północnej. Na przestrzeni wieków wygląd budowli ulegał znacznym zmianom. Od 1530 r. na ratuszowej wieży stoi wiatrowskaz w postaci figury miejskiego strażnika. Mieszkańcy nazwali go Vana Toomas (Stary Tomasz). Z biegiem lat stał się on jednym z symboli Tallina i bohaterem legend. Z kolei w 1672 r. ratusz ozdobiono rzygaczami w kształcie smoczych głów (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Jeśli chcecie zwiedzić talliński ratusz poza sezonem (od września do czerwca) musicie liczyć się z tym, że w celu wejścia do środka należy wcześniej zarezerwować wizytę telefonicznie bądź mailowo (raekoda@ Tak czy siak w okresie zimowym nie wejdziemy niestety na wieżę ratuszową i nie będziemy mogli podziwiać pięknych widoków na tallińską Starówkę z wysokości. Pozostaje obejść się smakiem. Nie jesteśmy smutni, gdyż o fakcie zamknięcia wieży wiedzieliśmy już wcześniej. Zastanawialiśmy się tylko, czy zamówić spacer po magistracie. Stwierdziliśmy jednak, że w mieście są ciekawsze miejsca do odkrywania i odpuściliśmy. Tym bardziej, że cena €5 za wstęp do najniższych nie należy. Zainteresowanych wnętrzami średniowiecznych ratuszy zachęcam jednak do zwiedzania. W tym momencie pozwolę sobie na krótką dygresję. Jeśli chcecie cieszyć się tallińskimi zabytkami w nieskrępowany sposób, mieć darmową komunikację miejską (od kilku lat mieszkańcy Tallina nie płacą za korzystanie z transportu publicznego) i zaoszczędzić pieniądze, weźcie pod rozwagę zakup karty Tallin Card. Na tej stronie internetowej możemy dodać interesujące nas miejsca do listy zwiedzania i sprawdzić, czy opłaca nam się ją kupować czy nie. Do wyboru mamy karty 24 h, 48 h i 72 h. Sądzę, że szczególnie w sezonie letnim, gdy dzień jest bardzo długi i więcej obiektów w Tallinie udostępnia się turystom, jej zakup będzie opłacalny. W zimie wg mnie nie ma takiej potrzeby. Deszcz nie ustaje, ale przecież nie przejechaliśmy tyle kilometrów, aby siedzieć w hostelu i patrzeć bez sensu w okno. Idziemy dalej – na wschód! Przechodzimy obok jednej z najciekawszych, a zarazem najdroższych restauracji w centrum miasta – Olde Hansa – w pobliżu której znajduje się budynek polskiej ambasady (z przepięknymi drewnianymi drzwiami – jednymi z najstarszych zachowanych w Tallinie). Ulicą Viru stopniowo oddalamy się od głównego placu miasta. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że ulica Viru należy do głównych deptaków Tallina. Prawie zawsze pełno tu turystów, więc osobom chcącym „zgubić się” w miejskich zakamarkach polecam boczne uliczki. Jeśli chcielibyście nabyć oryginalną pocztówkę z widokiem miasta, a nawet ją wysłać, zrobicie to właśnie tutaj. Idąc od Placu Ratuszowego, pocztę odnajdziecie po prawej stronie. Niedługo za nią znajduje się jedna z byłych głównych bram wejściowych do miasta – brama Viru. Jej historia sięga XIV stulecia. Mimo że do naszych czasów nie przetrwała w całości, to i tak, jak na swój wiek, prezentuje się nadzwyczaj okazale. W lecie tonie w zieleni, co sprawia, że wygląda wtedy jeszcze piękniej (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Brama Viru jest niejako granicą między starym Tallinem, a nowoczesną częścią miasta. Gdy ją przekroczymy, naszym oczom ukaże się nowoczesna stolica jednego z najbardziej zinformatyzowanych krajów Europy. Połączenie tradycji z nowoczesnością oraz natury z cywilizacją to coś, co w Estonii fascynuje. Dla nas, Polaków, ten mały kraj powinien być wzorem do naśladowania. Estończycy potrafią – dlaczego i my nie mielibyśmy umieć? No i znowu nie obyło się bez dygresji… 🙂 . Wybrzeże Morza Bałtyckiego, Tallin Po przekroczeniu bramy Viru przecinamy ruchliwe skrzyżowanie i w dalszym ciągu kierujemy się na wschód ulicą Narva maantee. Przed nami około dwuipółkilometrowy spacer wzdłuż alei, przy której rozrosła się nowoczesna architektura i centra handlowe. Po półgodzinnym spacerze w deszczu docieramy do wybrzeża Morza Bałtyckiego, a konkretnie – Zatoki Fińskiej. Listopadowy Bałtyk to coś zupełnie innego niż wakacyjne morze. Granitowe głazy ułożone na brzegu przypominają o sile lodowca, który napierał z północy, niszczył swoje podłoże i transportował wielkie eratyki na odległości kilkuset, a być może nawet tysięcy km. Wdychamy morskie powietrze. Jest cudownie. Przed chwilę spacerujemy wzdłuż wybrzeża. Jest to możliwe dzięki nadmorskiej alejce prowadzącej tuż przy linii brzegowej. Gdy napatrzyliśmy się na Bałtyk już wystarczająco, skręcamy na południe ku widocznemu z dala pomnikowi Rusałki. Pomnik Rusałki, Tallin Statua została postawiona na pamiątkę katastrofy carskiego pancernika „Rusałka”, który 7 września 1893 r. zatonął w czasie sztormu na Morzu Bałtyckim. Była to jedna z największych tragedii morskich na Bałtyku. Zginęli wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie: 12 oficerów oraz 165 marynarzy i podoficerów. Pomnik odsłonięto w 9 rocznicę tragedii. Przedstawia anioła stojącego na cokole i unoszącego krzyż, wskazując zarazem miejsce, gdzie wydarzyła się katastrofa. Na monumencie oraz otaczających go słupkach umieszczono nazwiska ofiar (Marczuk A., Małkowski J., Tallin, wyd. Astra, Warszawa, 2012). Aleja w pobliżu Kadriorgu, Tallin Spod pomnika udajemy się w kierunku jednego z ulubionych miejsc spacerowych mieszkańców Tallina – parku Kadriorg. Piękna zielona alejka prowadzi nas bezpośrednio przed najważniejszy budynek kompleksu – pałac Kadriorg. Pałac Kadriorg, Tallin Jego historia jest nieodłącznie związana z osobą cara Piotra I Wielkiego, który polecił, aby właśnie w tym miejscu wybudować swoją letnią rezydencję (wmurował nawet osobiście trzy cegły, które do dziś można podziwiać na północno-wschodnim rogu pałacu). Niestety sam nie dożył końca budowy, ale budynek wraz otaczającym go parkiem został nazwany na cześć jego żony „Kadriorg” (od Doliny Katarzyny). Dziś mieści się w nim Estońskie Muzeum Sztuki. Muzeów do zwiedzania jest tu zresztą co niemiara. Prócz wspomnianej wyżej placówki, w najbliższej okolicy możemy odwiedzić Dom – Muzeum Piotra I, czyli miejsce, w którym car spędzał swój czas podczas pobytu w ówczesnym Rewlu. Miłośników malarstwa może zainteresować Muzeum Johannesa Mikkela, a wielbicieli literatury Muzeum Eduarda Vilde i Tammsaare. Do najciekawszych muzeów sztuki w tej części Europy należy Kumu. Jak widzicie, park Kadriorg dla miłośników sztuki może stać się miejscem, w którym spędzą cały dzień, bo naprawdę jest tu co zwiedzać. Oczywiście jeśli taka tematyka nas interesuje. My mamy inne priorytety. Poprzestajemy na spacerze po parku. Tuż przy pałacu Kadriorg mijamy budynek Kancelarii Prezydenta Republiki Estonii. Idziemy dalej. Park Kadriorg, Tallin Spacerując wśród zieleni, natrafiamy na całkiem spore jezioro z wysepką, na której znajduje się niewielka altanka. To Łabędzi Staw liczący już sobie prawie 300 lat! Co prawda w kolorach wiosny, lata i jesieni park Kadriorg z pewnością prezentuje się piękniej, ale nie żałujemy naszego spaceru. Po wizycie na tallińskim Starym Mieście chcieliśmy poznać inne oblicze Tallina: ciche i spokojne. Czy nam się udało? Z pewnością tak! Estońska stolica ogólnie jest miastem, które nie przytłacza, ale mimo wszystko warto zajrzeć do dzielnicy Kadriorg, pospacerować parkowymi alejkami, przejść się wzdłuż brzegu morza… . Ale… czas powrócić na tallińską starówkę. Zatem – w drogę! Wędrówka po Kadriorgu tak nas wciągnęła, że… gubimy się. Co prawda pisałem, że WiFi w Tallinie jest prawie w każdym miejscu, ale akurat trafiamy na punkt, w którym go nie ma, zatem nie pozostaje nam nic innego, jak zapytać o drogę przypadkowych przechodniów. Język rosyjski się przydaje. W Tallinie dogadamy się w nim równie łatwo jak po angielsku. Rosjanie stanowią ponad 1/3 mieszkańców estońskiej stolicy, zatem jest to zrozumiałe. Dojście do centrum zajmuje nam ponownie około pół godziny. Po raz kolejny przechodzimy przez bramę Viru, a kilka minut później lądujemy na Placu Ratuszowym. Zgłodnieliśmy, więc rozglądamy się za tanią i dobrą restauracją. No właśnie… tania i dobra restauracja… . Czegoś takiego na Starym Mieście w Tallinie nie doświadczycie. Mało tego! Nie dość, że na pewno nie będzie tanio, to jeszcze nie ma gwarancji, że będzie smacznie. Jeżeli ceny najtańszej zupy wahają się w przedziale €5 – €9, to o czym my mówimy… . Zatem… nie będę Wam polecał żadnej knajpy w centrum. Zakładam, że nie chcecie drenować swoich portfeli, a jeśli koniecznie chcecie coś zjeść na Starówce, to skorzystacie z porad choćby Tripadvisora. Póki co nie stać nas na wydanie €6 na zwykłą zupę, którą sobie nawet nie pojemy. Gdzie zatem zjeść? Z pomocą przychodzi – a jakże – tallińskie WiFi i Tripadvisor, czyli nieodłączna para naszego pobytu w mieście. Natrafiamy na znajdującą się nieopodal Starego Miasta (dosłownie 10 minut drogi od Placu Ratuszowego) samoobsługową restaurację Lido. Za dwudaniowy obiad (solanka, pierogi z jagodami, 0,5 l kwasu chlebowego) płacimy ok. €7 – 8. Jeśli weźmiemy pod uwagę polskie ceny, możemy pomyśleć: drogo! Ale gdy zorientujemy się w cenach w Tallinie, stwierdzimy, że tak tanio i smacznie jak tutaj nie zjemy nigdzie indziej! Po posiłku postanawiamy odpocząć po trudach dwudniowej podróży i chwilkę się zdrzemnąć. Dwie noce pod rząd w autobusie zrobiły swoje. Organizm domaga się odpoczynku. W hostelu dopełniamy wszelkich formalności i urządzamy sobie popołudniową sjestę. Budzimy się około 3 godziny później. Mamy wystarczająco dużo energii, aby ruszyć na miasto jeszcze raz. Nie mamy zamiaru zwiedzać. Chcemy po prostu powłóczyć się po uliczkach starego Tallina. Ratusz w Tallinie W pobliskim sklepie robimy zakupy. Uwaga! W Estonii alkohol można kupić maksymalnie do godziny 22. Potem staje się to niemożliwe. Warto o tym pamiętać, jeśli chcemy zaoszczędzić i napić się czegoś we własnym gronie np. w hostelu, a nie w jednym z pubów, gdzie piwo kosztuje ponad €2. Mijamy Plac Ratuszowy, a następnie pniemy się w górę ku zamkowemu wzgórzu Toompea (opiszę je w kolejnych tekstach). Wieczorny Tallin urzeka swym pięknem. Jest zimno. Czuć chłodny powiew północy. Na szczęście pogoda lituje się nad nami – przestaje padać. Ulice powoli pustoszeją. Wstępujemy na mały dzban grzanego wina do ratuszowej piwnicy. Tallin kładzie się spać. Kładziemy się także i my. Jutro odkryjemy miasto na nowo. Galeria zdjęć z Wilna i Tallina do obejrzenia tutaj. Galeria zdjęć z poprzedniego wypadu do Tallina do obejrzenia tutaj.
Zamierzasz odpocząć w stolicy Niemiec? Na pewno będziesz zainteresowany informacjami o tym, gdzie zjeść w Berlinie. Miasto oferuje swoim gościom nie tylko autentyczne kawiarnie i restauracje, ale także restauracje indyjskie i chińskie, namioty z tureckim kebabem. W lokalnych zakładach można spróbować golonki wieprzowej, groszku, kiszonej kapusty, kiełbasy z pikantnym sosem curry. Gdzie tanio zjeść w Berlinie? Smaczne i niedrogie jedzenie w wielu kawiarniach “imbis” na Alexanderplatz lub Friedrichstrasse (obiad w takich placówkach kosztuje średnio 10 euro). Warto odwiedzić Morgenland - tutaj można zjeść świeże bułeczki, jogurt, owoce, kawę (brunch kosztuje około 10 euro, a lunch z winem - 12-15 euro). Lub możesz iść do niemieckiej restauracji “Zur nolle” ze smacznym i niedrogim jedzeniem (tutaj po raz pierwszy przystawka i deser zapłacisz około 20 euro). W tym miejscu zdecydowanie warto spróbować sznycla wieprzowego z pieczarkami i strudlem jabłkowym. Gdzie zjeść w Berlinie jest pyszne? Gaffel Haus Berlin: w tej restauracji można spróbować prawdziwego niemieckiego sznycla, pysznej sałatki ziemniaczanej i wypić to wszystko z lokalnym piwem. Lowenbrau am Gedarmenmarkt: w tym typowo niemieckim miejscu goście mogą napić się piwa Lowenbrau, które można zamówić solone precle lub kiełbaski. Don Camillo: w tej włoskiej restauracji można nie tylko skosztować makaronu, wartego nie więcej niż 15 euro, a także mięsa i ryb - za 20-30 euro, ale także dowiedzieć się, z czego składa się zamówione danie (kelnerzy chętnie ci o tym powiedzą). Ponadto niektóre dania przygotowywane są bezpośrednio przed gośćmi.. Bar i restauracja Juleps New York: w tej instytucji będzie można spróbować amerykańskich potraw - steków, fajitas, żeberka wieprzowego, burgerów. W “szczęśliwe godziny” (codziennie od 17: 00-20: 00) tutaj możesz zamówić doskonałe koktajle (cena - 5 euro). Prater: w tej restauracji znajdującej się w ogrodzie (czynnym od kwietnia do września) można skosztować kotletów, gęsi, sznycla, steku wieprzowego, piwa w dość rozsądnych cenach. Wycieczki gastronomiczne w Berlinie Jeśli chcesz zjeść posiłek zgodnie z najlepszymi średniowiecznymi tradycjami, idź do twierdzy znajdującej się w regionie Spandau. Jeśli chcesz spróbować różnych rodzajów piwa i poznać tajemnice warzenia piwa, powinieneś wybrać się na wycieczkę do browaru w Berlinie. W Berlinie będziesz miał okazję odbyć kulinarną podróż, przenosząc się z jednej restauracji do drugiej, oferując odwiedzającym smak potraw kuchni niemieckiej, francuskiej, tureckiej, włoskiej i innych. Ponadto taka wycieczka obejmuje również kulturę i architekturę obszarów Kreuzberg, Friedrichshain lub Schöneberg. Berlin zachwyci Cię nie tylko restauracjami, ale także barami o różnych tematach i atmosferze - istnieją zarówno bary koktajlowe, jak i modne lokale, które mogą zaspokoić najbardziej wyrafinowane gusta podróżników. Zdjęcia Podobne artykuły
Autor Wiadomość Temat postu: Tallinn - kilka informacji #1 Wysłany: 08 Cze 2012 11:37 Rejestracja: 02 Kwi 2012Posty: 16 Wlaśnie wróciłem z 2-dniowego wypadu do ze Sztokholmu-Skavska - czas lotu ok 50 min. Koszt na 4 osoby- ok 300 zł w obie strony. Linia: informacji praktycznych:Lotnisko bardzo blisko centrum miasta - ok 4 km od starego miasta. Koszt przejazdu TAXI to ok 10 EuroSamo lotnisko bardzo nowoczesne. Żadnych kontroli wielkości i wagi w Tallinnie takie jak w Polsce tylko wyrazone w w hostelu na starym mieście: 2 noce dla 6 osób ok 150 $ czyli wychodzilo 12,5$ za noc na bardzo przyjemny, czysty i super zlokalizowany: Tallinn to piękne miasto, otoczone murami z kilkudziesięcioma pieknymi elegancko, zwiedzenie starczy jeden pelny poczatku czerwca odbywały się tzw. Dni Starego Miasta w Tallinnie - pokazy rycerskie, ludzie poprzebierani w stroje ze średniowiecza, koncerty na Starym 1 Euro mozna było zjeść zupę z jelenia zagryzając suszonym wszystkim ten kierunek, bo wydaje sie jeszcze stosunkowo mało Polski w promocji LOTU mozna znaleźć przelot do Tallinna za 260 zł w obie strony. Tallinn może stanowić dobra baze wypadową do innych stolic nadbaltyckich np. Rygi. _________________ Ostatnio edytowany przez michzak, 06 Kwi 2018 14:31, edytowano w sumie 1 raz Literówka Góra Arekkk uważa post za pomocny. martFa Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #2 Wysłany: 19 Paź 2012 15:23 Rejestracja: 26 Lip 2010Posty: 65 warto w pierwszej kolejności udać sie do info turystycznej z czerwonym znaczkiem na Vana-Posti,boczna od kina. dostaniemy tam po pierwsze mapę,na której zaznaczone są jadłodajnie,kawiarnie,puby,cenrta handlowe-wszystko dla budżetowych podróżników:-) mniej więcej można to sobie zobaczyć na dodatkowo w TI powiedzą nam co się dzieje dziś w mieście,co można zobaczyć za free,gdzie jest koncert itd. mają też dużo kuponów zniżkowych do knajp,pubów zupę z jelenia można zjeść w kosztuje 1e blisko starego miasta centrum handlowe SOLARIS,na dole w markecie bardzo przystępne ceny! w żadnym wypadku nie decydujcie się na hostel Knight! to co widnieje na zdjęciach różni się od rzeczywistości w 100%! znaleźliśmy ciekawe połączenie WMI-NYO NYO-TLL (6h na lotnisku) TLL-RYG RYG-WMI (2h na lotnisku) całość pogodą jest różnie,było i słońce-świetna pogoda na zwiedzanie,i deszcz-czyli pogoda barowa _________________ Góra maciejwroclaw Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #3 Wysłany: 19 Paź 2012 16:29 Rejestracja: 13 Lip 2011Posty: 2090 Ze swojej strony poza Starowka polecam wybrac sie do interaktywnego muzeum statkow (i nie tylko) polozone nad morzem, max 2km od centrum Tallinna - mozna przejsc sie na piechotke. Z ciekawszych rzeczy mozna przejsc sie po lodzi powodnej (do 2011 byla w uzyciu), przeleciec sie samolotem (symulator) czy poplywac elektrycznie sterowanymi ministatkami. Sporo historii, sa tez statki do zwiedzania na zewnatrz-poza budynkiem glownym i tez warto. _________________"Podróżować to żyć." ( wyszukiwarka tanich lotów na forum o wyszukiwarce tutaj Góra Agna Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #4 Wysłany: 19 Lip 2013 15:40 Rejestracja: 16 Lip 2013Posty: 28Loty: 109Kilometry: 193 212 Góra gruda Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #5 Wysłany: 29 Sty 2014 04:26 Rejestracja: 26 Gru 2011Posty: 101 Góra facaldo Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #6 Wysłany: 13 Lut 2014 19:25 Rejestracja: 17 Sty 2014Posty: 136Loty: 45Kilometry: 113 944 a ja wybieram sie do Tallina na poczatku marca i niestety z simple express nie pasuja mi godziny odjazdu do Polski, a dokladnie do Warszawy ;/ Czy ktos moglby mi polecic jakiegos innego przewoznika poza ecolines, ktore tez niestety odpada? z gory dziekuje Góra matt Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #7 Wysłany: 13 Lut 2014 19:40 Rejestracja: 30 Cze 2011Posty: 491 niebieski gruda napisał(a):Polecam darmowe zwiedzanie codziennie o 12 a szczególnie z tą panną Przesympatyczna i wesoła dziewczyna z talentami aktorskimi sprzeda wam najważniejsze fakty, ciekawostki, anegdotki i inne dykteryjki nie tylko o mieście, ale i o Estonii i Estończykach w ogóle. Zajebiście spędzone 2 godziny. Nie skąpić grosza na koniec cebulaki Ile dać za taki tour, żeby nie być cebulakiem? Góra Zeus Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #8 Wysłany: 13 Lut 2014 19:47 Sezonowy Cebulion Rejestracja: 20 Lis 2011Posty: 18501 zależy od statusu, cy jesteś studentem itd. Ja daję tak koło 5 euro za osobę Góra bagheera604 Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #9 Wysłany: 02 Kwi 2014 10:21 Rejestracja: 22 Lis 2013Posty: 33 gruda napisał(a):Polecam darmowe zwiedzanie codziennie o 12 a szczególnie z tą panną Przesympatyczna i wesoła dziewczyna z talentami aktorskimi sprzeda wam najważniejsze fakty, ciekawostki, anegdotki i inne dykteryjki nie tylko o mieście, ale i o Estonii i Estończykach w ogóle. Zajebiście spędzone 2 godziny. Nie skąpić grosza na koniec cebulaki Jak najbardziej polecam, my byliśmy z tą panią -> bardzo fajna dziewczyna, opowiadała też anegdoty ze swojego życia pod kątem niepodległości Estonii, również talent aktorski i perfekcyjny angielski do tego Bardzo miło spędzony czas, dałam 10 euro za 3 osoby (ludzie raczej monety dawali z tego co zaobserowałam)maciejwroclaw napisał(a):Ze swojej strony poza Starowka polecam wybrac sie do interaktywnego muzeum statkow (i nie tylko) polozone nad morzem, max 2km od centrum Tallinna - mozna przejsc sie na piechotke. Z ciekawszych rzeczy mozna przejsc sie po lodzi powodnej (do 2011 byla w uzyciu), przeleciec sie samolotem (symulator) czy poplywac elektrycznie sterowanymi ministatkami. Sporo historii, sa tez statki do zwiedzania na zewnatrz-poza budynkiem glownym i tez mi się podobało, może jak ktoś jest pasjonatem tematu to go zainteresuje, za wstęp płaciłam 14 euro a jedyną naprawdę ciekawą rzeczą była wystawa na temat titanica, która była tylko tymczasowa. Samo muzeum mało interaktywne i głównie nastawione na aspekty związane z wojną. _________________ Góra zoli Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #10 Wysłany: 24 Maj 2014 13:51 Rejestracja: 15 Cze 2013Posty: 1066Loty: 4Kilometry: 5 374 srebrny gruda napisał(a):Polecam darmowe zwiedzanie codziennie o 12 a szczególnie z tą panną Przesympatyczna i wesoła dziewczyna z talentami aktorskimi sprzeda wam najważniejsze fakty, ciekawostki, anegdotki i inne dykteryjki nie tylko o mieście, ale i o Estonii i Estończykach w ogóle. Zajebiście spędzone 2 godziny. Nie skąpić grosza na koniec cebulaki ooo też z nią byliśmy i szczerze polecamy ! _________________ Góra Juve Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #11 Wysłany: 24 Maj 2014 19:04 Rejestracja: 28 Lis 2012Posty: 1095Loty: 131Kilometry: 153 160 niebieski My także:) Nie nudziłem się jak to czasem bywa. _________________ Góra kingakoralewska Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #12 Wysłany: 06 Sie 2014 14:13 Rejestracja: 04 Sie 2014Posty: 27 Cześć,postanowiłam odświeżyć trochę temat, bo w listopadzie tego roku wybieram się na dwa dni do stolicy Estonii i zastanawiam się co warto zwiedzić w tym okresie Talinie. Znacie może jakieś fajne miejsca, które moglibyście z czystym sumieniem polecić? Oczywiście czytałam trochę o atrakcjach Tallina ale chciałabym poznać Wasze opinie i rekomendacje, będę wdzięczna za każdą odpowiedź _________________Zapraszam na swojego bloga o podróżach! Góra ewaolivka Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #13 Wysłany: 06 Sie 2014 14:31 Rejestracja: 25 Paź 2012Posty: 927 niebieski Tallinn świetny! Poza samym miastem jeszcze pięknie położony skansen (dla lubiących takie miejsca). Dojazd autobusem...chyba 22 z przed dworca kol. (niestety, nie pamiętam). Wstęp 6 €, teren bardzo rozległy, można pożyczyć rower. Wiatraki, zagrody , chaty rybaków nad zatoką, można zjeść dane obiadowe, wypić kawę w starej chacie. Wybór mały, ale dobre smaki i dość niskie ceny. Bo wg. mnie Estonia wcale tania nie jest. Warto odwiedzić, ale w ładną pogodę. Nam akurat przypadła w udziale ulewa Góra kingakoralewska Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #14 Wysłany: 06 Sie 2014 15:00 Rejestracja: 04 Sie 2014Posty: 27 Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź! Fajny jest ten pomysł z rowerami ale obawiam się, że w listopadzie będzie z tym ciężko... własnie szczerze mówiąc nie wiem jakiej pogody mam się spodziewać w tym okresie, tzn. bardziej ulew czy śniegu _________________Zapraszam na swojego bloga o podróżach! Góra facaldo Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #15 Wysłany: 06 Sie 2014 15:12 Rejestracja: 17 Sty 2014Posty: 136Loty: 45Kilometry: 113 944 jesli chodzi o pogode, to ja bylam w marcu tego roku i sniegu nie bylo w ogole, ale bylo strasznie zimno i mrozno, a jak poszlismy nad Baltyk (swoja droga polecam) to juz w ogole wialo niesamowicie poza tym starowka jest przepiekna, warto powedrowac bez celu czasem, gdzies sie zapuscic, na pewno sie nie zgubisz, bo wszytsko jest w miare czytelne. Góra Marianna777 Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #16 Wysłany: 06 Sie 2014 15:29 Rejestracja: 24 Sty 2014Posty: 74Loty: 55Kilometry: 66 321 Ja polecam spacer brzegiem morza plażą w Piricie. Dojechać tam można z dworca autobusowego w 10 minut. Ładny widok na Tallin. Poza tym miasto super - można pospacerować po pięknej Starówce, zjeść zupę z łosia albo jeżeli tutaj okaże się za ciasno to można wyskoczyć do Helsinek promem. Ja byłam w czerwcu a i tak zmarzłam i zmokłam Góra Grzes830324 Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #17 Wysłany: 06 Sie 2014 15:37 Rejestracja: 06 Sie 2014Posty: 355Loty: 76Kilometry: 167 082 Po spacerku starówką, warto przejść się w kierunku portu i mariny - Stary port i posrod betonowej pustyni - wspiąc sie po kilkudziesiecu stopniach by miec niesamowity widok na Bałtyk.... do tego mewy spacerujace bez wiekszego skrepowania miedzy nogami Sam Tallin ma swoj urok, ale nikt nie zwrocil uwagi - o ile starowka w Rydze jest integralna czescia miasta, o tyle ta Tallinska - mimo uroku, po zmroku.... zamiera. Pustka cisza ... dla jednych to plus dla innych... niekoniecznie _________________zapraszam serdecznie :-) na nasz ig: Podróżnicy z Kórnika :-) Góra kingakoralewska Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #18 Wysłany: 06 Sie 2014 15:47 Rejestracja: 04 Sie 2014Posty: 27 Marianna777 napisał(a):można wyskoczyć do Helsinek promem. Ja byłam w czerwcu a i tak zmarzłam i zmokłam Całkiem niezły pomysł! Pamiętasz może ile płaciłaś za prom do Helsinek? W ogóle dziękuje Wam wszystkim za odpowiedzi, jesteście naprawdę bardzo pomocni I z tego co mówicie, będę musiała zaopatrzyc sie w cały arsenał swetrów, kurtek i czapek, żeby móc cały dzień spacerować po Tallinie _________________Zapraszam na swojego bloga o podróżach! Góra Grzes830324 Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #19 Wysłany: 06 Sie 2014 15:58 Rejestracja: 06 Sie 2014Posty: 355Loty: 76Kilometry: 167 082 28 euro w obie strony kupowane z wyprzedzeniem kilkudniowym przy rejsie - przy tym ukladzie troszke sie wynudzisz bo w Helsinkach za bardzo tyle nie ma co robic:) przy wczesniejszych powrotach - cena rosnie bo plynie inny jakosciowo prom _________________zapraszam serdecznie :-) na nasz ig: Podróżnicy z Kórnika :-) Góra kow Temat postu: Re: Tallin - kilka informacji #20 Wysłany: 15 Sie 2014 13:35 Rejestracja: 17 Gru 2012Posty: 484Loty: 108Kilometry: 164 910 niebieski Witam...W ostatni weekend (sb-wt) byliśmy z kolegą w Tallinie. Lecieliśmy LOT (bilety pół roku wcześniej kupione za 119 zł). W sumie spaliśmy w Tallinie 3 noce (Hotel Economy przy dworcu kolejowym ul. Koplii 2c - pokój 2os ze śniadaniem za 85E /3 dni - więc ok 14 E/os/dobę).Prom do Helsinek - w nd 28E (kupowany w piątek przed wylotem). Wypłynięcie z Tallina o 7 rano powrót na miejsce koło północy, w Helsinkach 11 h - więc sporo Tallinie kupiliśmy Tallin Card 24h i powiem, że jak się chce coś więcej zobaczyć to warto. Jeśli ma się w planach wejść np tylko na jedną wieżę na Starówce czy mury, to raczej nie warto w - SeaHarbour ... and-prices (całkiem fajne, można 2-3 h spędzić)- wieża TV - bardzo przyjemnie spędzony czas (wieża ciekawiej zorganizowana jak np w Rydze)- wieże i baszty na Starym Mieście ( Ratuszowa, Kiek in de Kock, w kościele Św. Olafa, w kościele NMP)- muzeum morskie (Fat Margaret), kościół Św. DuchaDodatkowo na karcie można skorzystać z darmowej komunikacji miejskiej i jednej trasy autobusów bardzo pozytywne wrażenia z Tallina. Zupa w Drakonie pyszna Jeśli to kogoś interesuje to w nd w kościele Piotra i Pawłą msza św. o 10 jest po polsku. _________________ Góra
Czasy wybitnie-niskobudżetowych wyjazdów, gdzie zabierałam zapas paprykarza szczecińskiego i sucharów, szczęśliwie już minęły. Niestety, budżetów jak Tasteaway jeszcze nie posiadam, a za to kilka ograniczeń by się znalazło. Po pierwsze Lucy uwielbia zupy i w zasadzie obiad dla niej mógłby się na tym zakończyć. Po drugie Ula, która była z nami na wyjeździe, nie je glutenu i mięsa. Po trzecie wreszcie, ja po prostu lubię dobrze zjeść. Jednym słowem, o ile śniadanie i kolacje robiłyśmy sobie same w hostelu i raczej nie było z tym problemu, o tyle znalezienie lokalu na obiad było już całkiem trudne. Dlatego też gdy już znalazłyśmy restauracje, która spełniała wszystkie nasze wymagania, stołowałyśmy się w niej przez cały wyjazd. Gdyby ktoś przegapił, pierwszą część naszych wrażeń możecie znaleźć we wpisie-Tallinn, city break z dzieckiem. LIDO- Estonia puiestee 9, Tallinn (na I piętrze starówki. czynna w godzinach 10:00-22:00 Lido, to restauracja samoobsługowa, gdzie znajdziemy dania z kuchni łotewskiej. Jest duży wybór zup, ryb (grillowane i smażone) są też mięsa, sałatki, które można samodzielnie skomponować i warzywa przyrządzane w przeróżny sposób. Dla łasuchów są też naleśniki i gofry. Do picia znajdziecie kompoty, koktajle owocowe, soki, kawy jak również piwa. Za obiad z dwóch dań, z napojami i czymś słodkim na deser zapłacimy kilkanaście przede wszystkim zachęciła spora ilość lokalsów, zarówno spożywających na miejscu, jak i zabierających obiady na wynos. Dodatkowo, krążąc z tacą i wybierając pyszności, można podpatrzeć co wybierają Tallińczycy (o dziwo bardziej niż ryby kręci ich mięsiwo według mnie). Jest tak duży wybór, że każdy wybredny gust można zaspokoić za niewielkie pieniądze. Restauracja znajduje się na tyle niedaleko Starówki, że można do niej wpaść w przerwie zwiedzania. Są też stoliki i krzesełka dla dzieci. Można płacić kartą. MUZEUM MARCEPANU "KALEV": Pikk 16, Tallinn otwarte w godzin. 10:00-18:00 Będąc w Tallinnie koniecznie trzeba spróbować marcepanu. Legenda głosi, że to właśnie w tym mieście, prawie 600 lat temu, w pewnej aptece powstał lek na złamane serce w postaci pasty z migdałów. Marcepan doczekał się tu nawet własnego muzeum. Znajdziemy go w okolicy pl. Ratuszowego, w samym centrum Starego Miasta. Wypatrujcie dobrze, bo łatwo go przeoczyć. Znajdziecie tutaj około 200 marcepanowych figurek w najróżniejszych kształtach i kolorach. Na rycinach i fotografiach obejrzycie historię migdałowego smakołyku. Cały czas można też podpatrywać panią, która na bieżąco lepi kolejne figurki. Obok muzeum znajdziecie najstarszą w Estonii kawiarnia „Maiasmokk” (Łasuch). Spróbujecie tutaj kaw, czekolad, pysznych ciast i oczywiście marcepanu. CO PRZYWIEŹĆ: Z Estonii polecam przywieźć 2 podstawowe rzeczy, czyli marcepan i likier Vana Tallinn. Marcepan znajdziecie zarówno w wersji kilogramowych opakowań, podobnych do kiełbasek, jak i cukierków czy batoników. W sklepach dostępne są również bajeczne marcepanowe figurki z kilka euro. Vana Tallinn to słodki likier na bazie rumu. Jest całkiem mocny. Na jego bazie stworzone są też delikatniejsze i słodsze alkohole. Oprócz tego ja przywiozłam jeszcze zestaw matrioszek, którymi uwielbia bawić się Lucy, kilka książeczek dla mniejszych i większych dzieci, nasiona pomidorów i zielonego groszku oraz oczywiście magnesy na lodówkę. Jeśli macie ograniczenia w budżecie poszukajcie pamiątek w marketach Rimi i Prisma. Mają całkiem spory wybór np. magnesów i innych gadżetów.
1 grudnia 2016 estonia, miasto, tallin Wsiadając na prom do Tallina nie mamy zbyt wielkich oczekiwań. Kolejne miasto, kolejna stolica. Gdy dopływamy do brzegu Estonii nabieramy jednak odrobinę optymizmu. Znad wody zatoki wyłaniają się najpierw wieżowce, a potem malownicze wzgórze z sterczącymi wieżami kościołów i cerkwi. Im bliżej, tym bardziej bajkowo. A gdy przekraczamy mury starego miasta szybko okazuje się, że Tallin jest po prostu jak z bajki. Od Pikk do rynku Naszą przechadzkę po Tallinie zaczynamy od Bramy Morskiej. Stąd ulicą Pikk dojdziemy aż do samego rynku. Co rzuca się w oczy od razu, to pięknie odrestaurowane kamienice w stylu art nouveau (secesja) oraz otoczaki, którymi wybrukowana jest chyba cała starówka. O szpilkach zapomnijcie, a i trampki mogą być dużym problemem. Na szczęście buty mamy w miarę solidne, więc poza paroma potknięciami na niewygodę nie narzekamy. Przy Pikk 26 stoi piękna kamienica – Dom Bractwa Czarnogłowych – ligi kupieckiej zrzeszającej niemieckich kupców stanu wolnego. Założyciel bractwa, czarnoskóry św. Maurycy, przedstawiony jest z profilu na drzwiach. Ci kupcy, którym stan kawalerski przestał służyć i dostali się pod pantofel żony, stawali się członkami Wielkiej Gildii (jej dawna siedziba znajduje się kawałek dalej). Sam Tallin rozkwitł jako miasto należące do Ligi Hanzeatyckiej – niemieckiego konglomeratu handlowego z XIV w., a liczne kamienice noszą ciągle pozostałości typowej dla magazynów architektury – duże okna i haki do podnoszenia towarów. O ile Tallin przechodził w swojej historii z rąk do rąk chyba wszystkich sił ścierających się w obrębie Bałtyku, to nazwę swoją zawdzięcza Duńczykom (1229 r). Tallin to uproszczony Taanilinn – Miasto Duńskie. Plac Ratuszowy Plac Ratuszowy (Raekoja plats) i okolicę Ratusza wypełnia jarmark i tłum turystów. Tu ściągają Polacy, Rosjanie z Petersburga, Finowie z Helsinek (głównie z powodu taniego alkoholu) i Niemcy. Gwar i jarmarczna wrzawa, podczas których z jednych rąk do drugich wędrują banknoty wymieniane na turystyczną tandetę. Uroku, pozwalającego na spojrzenie przez lekko przymrużone oczy, dodaje jednak fakt, że i za straganami i w sporej części knajp obsługa ubrana jest w średniowieczne i renesansowe stroje. To w szerszej perspektywie sprawia, że faktycznie czujemy się tu albo jak w opowieści Eco albo jak w skansenie. No… może gdyby nie turyści ;-) Baczne oko wypatrzy wystające z białych murów ratusza dwa rzygacze w kształcie smoczych głów. Jeśli je znaleźliście, to poszukajcie pod arkadami ich trzeciego, mniejszego brata. Trzeci Smok (III Draakon) to malutka karczma, gdzie w glinianych miskach serwują wyśmienitą polewkę z łosia i małe paszteciki. Za zestaw zapłacicie 3,5 Euro, a wrażenia zostaną na długo. Chociażby z powodu obsługi. Patrząc na dwie uwijające się jak w ukropie karczmarki mogę śmiało powiedzieć, że niefrasobliwi klienci mogą tu oberwać warząchwią po głowie. Ostrzegałem! Toompea – Górne Miasto Z rynku kierujemy się wąskimi uliczkami pod górę, by wspiąć się na szczyt wzgórza zamkowego Toompea. Biała cerkiew – Sobór Aleksandra Newskiego ściąga turystów jak miód pszczoły. Tak – jest to malowniczy obiekt, ale tłum go otaczający odbiera cały splendor. Przecisnąć się tu ciężko. Za to parę metrów dalej wchodzimy w ciszę i spokój, jaki dają wąskie i puste uliczki Górnego Miasta. Kręcimy się tu chwilę bez wyraźnego celu. Trafiamy przypadkiem na mury i dwa punkty widokowe oraz kilka ciekawych budynków. Wzgórze na którego szczycie stoi Zamek Toompea było od zawsze ośrodkiem władzy. Kiedyś książęta i mistrzowie Zakonni wydawali stąd polecenia, a dziś jest to też dzielnica rządowa. Tym samym fikuśne stroje z minionych epok ustępują tu miejsca garniturom i garsonkom. Schodzimy jeszcze na chwilę wzdłuż murów miejskich do Dolnego Miasta, by obejść wschodnią część rynku – mniej zatłoczoną i mniej zadbaną. Ostatnie kroki prowadzą nas znów na ulicę Pikk, gdzie siadamy na kawę i coś słodkiego. A stąd – na parking i dalej w drogę. Kohvik Maiasmokk przy ulicy Pikk 16 to urocza i ogromna kawiarnia – cukiernia. Poza dobrą kawą spróbujecie tu wyśmienitych ciast i ciasteczek (cytrynowa tarta zasługuje na uznanie), którym magii dodaje secesyjny wystrój. Na piętrze jest bardzo kameralnie, a dla większych grup przewidziano nawet prywatny salon. Cukiernia sprzedaje też dania lunchowe oraz własne praliny. Ostatnie dwa miasta – Helsinki (tu wpis) i Sztokholm (tu o stolicy Szwecji) nieco obniżyły nasze wymagania. Tallin za to jest godzien polecenia! Poświęciliśmy mu zaledwie 4h i to zdecydowanie za mało. Powłóczenie się po starówce o zmroku, czy obejrzenie panoramy miasta o świcie na pewno byłoby bardzo przyjemnym doznaniem. Jeśli planujecie Tallin na swojej trasie, to dajcie mu więcej czasu, bo tu na prawdę jest co zobaczyć! Tallin – hotele i praktyczne informacje Jeśli szukacie miejsca do zatrzymania się w Tallinie (my byliśmy niestety tylko na jeden dzień), to rozejrzyjcie się za ścisłym centrum. Jak widać na poniżeszej mapce można tam znaleźć świetne apartamenty za nieduże pieniądze. Tallin to oczywiście stolica, więc luksusowych miejsc też nie brakuje! Parkingi Jeśli podróżujecie samochodem to parkowanie w samym centrum będzie wręcz niemożliwe. Na szczęście na północ od centrum, przy porcie znajduje się ogromny parking. Tallin – ile czasu poświęcić Tallin to piękna stolica i jeden dzień to na pewno za mało. Trzy dni? Możecie się znużyć. 10 miejsc – co zobaczyć w Tallinie (w skrócie): Brama Morska i ulica Pikk Pikk 26 – Dom Bractwa Czarnogłowych Plac Ratuszowy Toompea – Górne Miasto Zjeść „trzeba” zupę z renifera – Trzeci Smok Sobór św. Aleksandra Newskiego Kościóła św. Mikołaja – Nigiliste Muuseum Muzeum Lennusadam Sea Harbour – muzeum morskie – najlepsze w Tallinie Muzeum Okupacji Linnamuuseum – muzeum miejskie
gdzie zjeść w tallinie