gdzie polacy chowają pieniądze w domu
Spis treści. 15 sposobów na zarabianie pieniędzy w domu jako dziecko w 2023 roku. #1 Załóż bloga. # 2 Utwórz kanał YouTube. #3 Wypełnij ankiety online. #4 Zrób Biżuterię. #5 Opieka nad dzieckiem. #6 Recenzja/testowanie produktów. #7 Zostań fotografem.
Firmy pożyczkowe. Polacy masowo ruszyli po pożyczki! Na co wydają te pieniądze? Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, w lutym 2023 br. firmy pożyczkowe udzieliły łącznie 243,7
Niemal 93 proc. Polaków biorących udział w badaniu przeprowadzonym w ramach III edycji kampanii „Warzywa i owoce – na szczęście!” deklaruje, że zdarza im się gotować w domu, a ponad 40 proc. twierdzi, że robi to codziennie. Najwięcej badanych gotuje zarówno dla siebie, jak i rodziny, a za powód podaje troskę o zdrowie oraz
Na zachodzie Europy osoby w średnim wieku oraz starsze często przeprowadzają się z mieszkań do domów jednorodzinnych. Szukają oni odpoczynku po pracy z dala od miejskiego zgiełku w cichych dzielnicach miasta, gdzie życie toczy się trochę wolniej. Na opisaną sytuację większości krajów europejskich wpływ mają preferencje, co do
Zbliża się Wielkanoc 2021. To będą kolejne święta, w których powinniśmy dochować dystansu społecznego, nie gromadzić się w dużych skupiskach, generalnie unikać rodzinnych uroczystości.
nonton film a business proposal sub indo. Połączone London Stock Exchange i Deutsche Börse będą największą grupą giełdową w Europie, mając w sumie wartość kapitałową w okolicach 8 milionów dolarów. Największe na świecie są nowojorskie giełdy NYSE i NASDAQ, przy czym ta druga ma "tylko" 2 biliony dolarów przewagi na UkTopCo, jak ma nazywać się nowy twór. ZOBACZ TEŻ: Z Polski do Niemiec taniej! Połączenie Krzyż - Gorzów Wielkopolski-Berlin wreszcie działa To nie pierwszy pomysł na łączenie europejskich giełd w konglomeraty. W 2000 roku powstało Euronext, fuzja parkietów w Paryżu, Amsterdamie, Lizbonie i Brukseli, a trzy lata później giełdy skandynawskie i bałtyckie połączyły się w OMX. Niecała dekadę temu ta pierwsza połączyła sie ze słynną giełdą z Wall Street, rok później OMX przejął drugi gigant z Nowego Jorku - NASDAQ. ZOBACZ TEŻ: Ta firma zawładnęła umysłami. Poznaj historię Apple Liczą wszystkie giełdy w Europie, zeszły rok był lepszy od 2014 o 1,7 procenta. Jednak największe giełdy - angielska LSE, Euronext, Deutsche Boerse, SIX Swiss i NASDAQ OMX urosły od kilku do kilkunastu procent. Duży spadek zaliczyły giełdy w Madrycie - ponad 12 procent i Stambule - az o 18, 5 procenta.
Dobrobyt widoczny jest nie tylko w danych o dochodach rodzin oraz wskaźnikach PKB. Potwierdza się też w statystykach policyjnych dotyczących samobójstw. Liczba osób, które odbierają sobie życie z powodów ekonomicznych, spada. W 2018 r. było ich 241. Dla porównania w 2009 r. w apogeum kryzysu gospodarczego z powodu finansów samobójczą śmierć wybrały 504 osoby. Eksperci tłumaczą to polepszeniem się standardu życia w Polsce. Dochody rodzin z roku na rok sukcesywnie rosną. Przeciętne wynagrodzenie w I kw. 2019 r. wyniosło 4950,94 zł brutto. Tym samym rok do roku zwiększyło się o 7,1 proc. Dodatkowo portfele gospodarstw domowych od 2016 r. są wspierane przez rządowy program 500 plus. Do tego bezrobocie w Polsce jest najniższe od września 1990 r. Wówczas wynosiło 5 proc. Dziś 5,4 proc. Halszka Witkowska z Towarzystwa Suicydologicznego podkreśla, że w Polsce nadal pokutuje stereotyp mężczyzny, który powinien być zaradny, a już na pewno nie rozmawia o problemach. – W efekcie właśnie statystyczny samobójca to 40-latek, często z terenów wiejskich, z problemem alkoholowym. W takim przypadku dochodzące problemy finansowe mogą być przyczyną śmierci. Bo oczekiwanie jest takie, że ma sobie radzić, a nie użalać się nad sobą – tłumaczy Witkowska. Dlatego jej zdaniem poprawa sytuacji finansowej również na tych terenach, choćby poprzez różne dodatki, w tym 500 plus, mogła się przełożyć na lepszą sytuację psychologiczną. Jak wynika z analiz, najwięcej osób popełniających samobójstwa pochodzi z małych miejscowości, gdzie najtrudniej o pracę. Słynna była sprawa rolników z województwa łódzkiego, którzy wpadli w ogromną spiralę zadłużenia i popełniali samobójstwa. Witkowska dodaje, że jest także drugi typ osób, które odbierają sobie życie z powodów ekonomicznych – to ludzie, którzy osiągnęli sukces. I nagle, po jakimś krachu, stracili wszystko, zostając z ogromnymi zobowiązaniami. O tym, że sytuacja gospodarcza ma bezpośrednie przełożenie na samobójstwa, wynika również z amerykańskich badań, które robiono po Wielkim Kryzysie. Wówczas głośno było o pracownikach, którzy wyskakiwali z okna po otrzymaniu od pracodawcy wypowiedzenia. Badania amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom opublikowane w czasopiśmie „American Journal of Public Health” potwierdzają, że odsetek samobójstw rośnie wraz z kryzysem i spada z ożywieniem na rynku. W szczycie dekoniunktury dekadę temu kilkudziesięciu pracowników France Telecom w ciągu kilkunastu miesięcy odebrało sobie życie. Jak tłumaczył w jednej z rozmów psycholog biznesu Jacek Santorski, problem stanowi to, że kilka głośnych przykładów mogło mieć przełożenie na innych: często spirala negatywnych emocji udziela się społeczeństwu, osoby mające kłopoty finansowe błędnie uważają, że jedynym wyjściem jest odebranie sobie życia. Polskie statystyki potwierdzają ten trend. W 2009 r., kiedy dotarł do nas kryzys ekonomiczny, dochodziło do masowych zwolnień, głośno było o historiach, w których samobójcy w jednoznaczny sposób przyznawali, że powodem targnięcia się na życie jest brak pieniędzy. Policjanci wyjaśniali, że byli to mężczyźni, bo to ich najczęściej dotyczy sytuacja. W listach pisali, że niemożność spłaty kredytu czy utrata pracy były powodem odebrania sobie życia. A liczby nie pozostawiały wątpliwości: w ciągu czterech lat między 2007 (kiedy była bardzo dobra sytuacja ekonomiczna Polsce) a 2011 r. liczba samobójstw z powodów finansowych wzrosła w Polsce o 40 proc. W 2011 r. 450 osób odebrało sobie życie z takich przyczyn, podczas gdy w 2007 r. było ich 270. Ostatnie lata przynoszą odwrócenie trendu. W 2018 r. liczba prób samobójczych z powodów finansowych była rekordowo niska. W ubiegłym roku na 11 167 zamachów na własne życie 383 miało miejsce z powodu złych warunków ekonomicznych, a 93 z powodu straty pracy. Dla porównania w 2017 r. przy podobnej liczbie prób samobójczych – 11 139 – bieda w domu zmusiła do odebrania sobie życia 439 osób, a utrata źródła utrzymania – 124 – wynika z danych policji. Jak zauważają eksperci, ubiegły rok jest pierwszym od dwóch lat, w którym pieniądze nie stanowią problemu. Co ciekawe, zadłużenie Polaków rośnie. Jak wynika z danych Grupy KRUK, na koniec I kw. 2019 r. 4,9 mln osób zalegało z płatnościami na kwotę ponad 36 mld zł. To o 7 mld zł większa kwota niż przed rokiem. Zdaniem ekspertów działa jednak optymizm. Polacy nie boją się już tak bardzo, że nie poradzą sobie ze spłatą, bo nawet jak stracą pracę u jednego pracodawcy, to szybko znajdą ją u innego. Powodem samobójstw są dziś głównie choroby psychiczne. Nie dość bowiem, że są przyczyną coraz większej liczby zamachów samobójczych, to w tej grupie rośnie liczba tych, które kończą się zgonem. Zatem tu nie ma mowy o chęci zwrócenia na siebie uwagi, jak ma to miejsce u osób, które chcą odebrać sobie życie, bo zabrakło im pieniędzy. Zdaniem Halszki Witkowskiej pozytywne jest to, że przez ostatnie lata sukcesywnie spada liczba samobójstw w całej populacji. W ciągu pięciu lat odnotowano tysiąc samobójstw mniej. Jej zdaniem to nie tylko poprawa sytuacji ekonomicznej. Ale także tego, że coraz częściej mówi się o problemach psychicznych, a szukanie pomocy przestaje być tabu. – Najważniejsza jest rozmowa. Dzięki temu ludzie szukają innych rozwiązań niż odebranie sobie życia – mówi Witkowska. Jednak dodaje, że choć sytuacja się poprawia, to nie w grupie dzieci – rośnie liczba nastolatków, które podejmują próby samobójcze. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
Już nie wielkie zachodnie korporacje, lecz polski urząd - to teraz najbardziej pożądany pracodawca, również w grupie absolwentów poszukujących swojej szansy na rozpoczęcie błyskotliwych karier. Urzędy pracodawcą idealnym?Badanie zrealizowane w tym roku przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Dziennika Gazety Prawnej wskazuje, że przy założeniu identycznego poziomu dochodów, Polacy najchętniej prowadziliby własną działalność gospodarczą (30%) lub zatrudnili się w administracji państwowej (24%). Pozostałe branże zostały daleko w tyle (przedsiębiorstwa państwowe wskazało ledwo 11% badanych, a przedsiębiorstwa prywatne 10%). Jednocześnie coraz powszechniejsza staje się świadomość, że samodzielna działalność gospodarcza to marzenie wprawdzie efektowne, ale w codziennej rzeczywistości rynkowej czasów kryzysu najczęściej okazuje się zwykłą mrzonką. Okazuje się, że to właśnie praca w administracji posiada szereg atutów nie do są plusy pracy w budżetówceW artykule „Polak marzy o urzędzie” opublikowanym przez redakcję jako największe plusy pracy w budżetówce zostały wyróżnione: stabilność, bezpieczeństwo pracy, stała i wypłacona na czas pensja oraz szereg innych przywilejów. Autorzy przytaczają przykład samorządów, gdzie obejmując po raz pierwszy stanowisko, należy odbyć tzw. służbę przygotowawczą. Umowa zawierana jest na sześć miesięcy, a służba przygotowawcza trwa trzy miesiące. Następnie zawierana jest umowa już na czas nieokreślony, co więcej, wiąże się ona z podwyżką. W urzędach tego typu wszelkie odbyte kursy, szkolenia, studia podyplomowe to szansa na dodatkowe pieniądze i awans. Pensję uatrakcyjniają również dodatki, na przykład dodatek zadaniowy, które z reguły potrafią oscylować w okolicach 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego. A jednak wyższe zarobkiDo lamusa odeszło przekonanie o mniejszej atrakcyjności finansowej pracy w urzędach. Z raportu GUS o zarobkach Polaków z początku 2012 roku wynika, że sektor publiczny już teraz płaci lepiej niż prywatny. Pensje są przeciętnie wyższe o 13 proc., a jeśli bierze się pod uwagę stawkę za godzinę pracy to różnica ta sięga nawet 30 proc.! W dodatku tylko ten sektor odnotowuje stałe tempo wzrostu płac. W ciągu ostatnich czterech lat wynagrodzenia samorządowców wzrosły o 11-18 wyróżnić się w tłumie i zdobyć pracę marzeń?Czy zmiana liderów wśród najbardziej pożądanych pracodawców wpłynęła też na zmianę oczekiwań w stosunku do kandydatów na pracowników? Czym trzeba się wykazać, żeby mieć szanse na zdobycie upragnionej posady w administracji? O oczekiwanych przez pracodawców w sektorze publicznym kompetencjach opowiada Adam Zych, koordynator ds. rekrutacji organizowanych przez Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu i firmę QNT studiów podyplomowych „Budżetowanie zadaniowe i rachunkowość sektora finansów publicznych”: Możemy wyróżnić trzy podstawowe grupy cech i umiejętności, jakimi powinien charakteryzować się kandydat, tak aby wyróżnić się na tle konkurentów o podobnym poziomie doświadczenia i wykształcenia. Idealny aplikant powinien wykazywać się samodzielnością i aktywnością w zakresie zdobywania nowych kompetencji. Ale standardowa wiedza ekonomiczna czy znajomość języków obcych już nie wystarcza. Pracodawcy w sektorze publicznym doceniają obecnie znajomość najnowszych standardów Nowego Zarządzania Publicznego. Ich wdrożenie jest obecnie jednym z głównych wyzwań dla wszystkich szczebli administracji publicznej. Kandydaci oczekujący, że „zostaną nauczeni tego później” znajdują się na straconych pozycjach już na starcie. Przyszli pracownicy administracji powinni wyróżniać się także znajomością specjalistycznych rozwiązań informatycznych, przeznaczonych ściśle do obsługi instytucji publicznych.
Policja ostrzega, by mieszkania zamykać na klucz. Okradają nas, bo często jesteśmy beztroscy. Policja ostrzega, by nie ułatwiać złodziejom pracy. - Pozbądźmy się nawyków, takich jak trzymanie klucza pod wycieraczką, na parapecie czy pod doniczką z kwiatami - apeluje Robert Kozak z tarnowskiej policji. - Nawet gdy z domu wychodzimy na krótko, do budynków gospodarczych, sąsiada czy sklepu, zamykajmy drzwi, a klucz bierzmy z sobą. Złodziej potrzebuje tylko chwili, w której my możemy stracić cenne rzeczy, i zawsze znajdzie miejsce, gdzie trzymamy pieniądze czy biżuterię . Jak wynika z obserwacji funkcjonariuszy, do kradzieży często dochodzi z naszej beztroski i ufności. - Nie myślmy kategoriami, że jak nas nie okradziono przez 20 lat, to nas to nadal będzie omijać - mówi Kozak. Takie niemiłe zdarzenie spotkało jedną z rodzin ze Świebodzina. Nieustalony jeszcze przez policję sprawca, dostał się do domu posługując się kluczem, który znalazł zostawiony pod doniczką z kwiatami. Skradł gotówkę oraz trzy złote pierścionki i obrączkę, wszystko o łącznej wartości 650 zł. Prawdopodobnie obserwował domowników i wykorzystał moment, gdy ci wyszli z domu i bezwiednie położyli klucz w stałym przykra niespodzianka może spotkać jeszcze nie jedną osobę. Trzymanie kluczy na parapecie czy pod doniczką to typowe zachowanie. W ten sposób klucze zostawia się dla inych domowników. - Tak robi moja babcia i wszystkie jej sąsiadki. Chowają klucze pod progiem, na parapecie lub pod kamieniem - mówi mieszkanka Zgłobic. - Młodsze pokolenie raczej klucze nosi z sobą, choć i mnie się zdarza, gdy na chwilę "wylecę" do sąsiadki, nie zamykać domu - przyznaje kobieta i dodaje, że na wsiach zdarza się nawet, że klucz zostawia się w zamku, po jego przekręceniu, gdy z domu wychodzi się tylko na chwilę. Zamknięte drzwi mają być sygnałem dla sąsiadów i znajomych, że w domu nie ma nikogo, ale także, że gospodarze są niedaleko. Z takiej informacji może jednak skorzystać nie tylko rodzina, ale i rabusie. W Tarnowie zdarzają się kradzieże na "klamkę". Złodzieje wchodzą do bloku i przechodzą wzdłuż korytarza, łapiąc za klamkę. Gdy trafią na nie zamknięte na klucz drzwi, biorą to, co leży w przedpokoju. Najczęściej znajdują tam torebki, portfele i ubrania. Gdy w mieszkaniu zastaną kogoś, mówią po prostu: "Przepraszam, pomyliłem drzwi" i idą dalej, licząc na łut w Świebodzinie policja kwalifikuje jako kradzież z włamaniem, pomimo że złodziej otworzył dom oryginalnym kluczem. Odbyło się to jednak bez zgody właściciela. Żeby jednak postawić włamywaczowi zarzuty, trzeba go złapać. Takie kradzieże, dokonane po cichu i bez świadków, są najtrudniejsze do wykrycia.
Prawie 40 proc. więcej turystów z Polski chce tego lata odpoczywać w Chorwacji. To nie tylko efekt poszukiwania tzw. bezpiecznych kierunków. Porównanie kosztów wypoczynku przynosi zaskakujący efekt: wakacje nad Adriatykiem nie odbiegają pod tym względem znacząco od wyjazdu z biurem podróży nad polskie przeanalizował rezerwacje tzw. Wysokiego sezonu letniego (od 24 czerwca do 31 sierpnia) założone do 6 czerwca przez turystów, którzy wybierają się do Chorwacji z biurami podróży. W rankingu popularności na nadchodzące lato znalazła się ona na wysokim, szóstym miejscu. Odsetek wybierających adriatyckie plaże Chorwacji zwiększył się do 4 proc. (z 3,2 proc. i 8. miejscem w rankingu w porównaniu z latem 2015). Wzrost na kierunku wyniósł blisko 40 Chorwacja to kraj uznawany przez turystów za bezpieczny a takie destynacje w tym sezonie są szczególnie poszukiwane – komentuje Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce takich preferencji jest wzrost średniego kosztu pobytu na osobę. Za chorwackie wakacje w lecie 2016 turyści pozostawiają przeciętnie 1870 zł od osoby. W zeszłym sezonie było to 1670 zł. Ten średni koszt wypoczynku odbiega znacznie od średniej rynkowej, wynoszącej ok 2650 zł. Wytłumaczenie jest proste: o ile w skali całego rynku docieranie do wakacyjnych destynacji samolotem wynosi ponad 90 proc. wszystkich podróży z organizatorami wypoczynku, to w wypadku Chorwacji jest to zaledwie 23 proc. natomiast dojazd własny stanowi niemal 60 proc. a dojazd autokarem – ok 18 niższy koszt pobytu wpływa mocno struktura zakwaterowania. Polscy turyści wybierają w Chorwacji przede wszystkim apartamenty i hotele 2* (17 proc.) oraz hotele 3* (aż 60 proc.) podczas gdy w wypadku całego rynku jest to odpowiednio ok 4 i ok. 33 proc.. Chorwackie wakacje w standardzie 4* wybiera raptem 16 proc. polskich turystów wyjeżdżających z biurami podróży, podczas gdy średnia dla całego rynku to ok. 60 proc. Jeśli porównamy standard hoteli, wybieranych przez polskich turystów w Chorwacji i w Polsce, okaże się że jest on zbliżony. W wypadku wakacji w naszym kraju również przeważają urlopy w apartamentach i hotelach niższej kategorii 2* i 3* to ponad 60 proc. rezerwacji) choć w Polsce w hotelach 4* urlop rezerwuje ok 25 proc. turystów. Za taki standard wypoczynku w Polsce turyści płacą przeciętnie ok. 1380 zł, a więc ok. 500 zł mniej niż w Chorwacji. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niemal wszystkie rezerwacje wakacji w Polsce są z dojazdem własnym, to ta różnica odpowiada mniej więcej kosztom dojazdu samochodem do Chorwacji (paliwo, opłaty autostradowe itp.) Wypoczynek w Chorwacji i w Polsce oprócz ogromnego odsetka dojazdów własnych ma jeszcze jedną wspólną cechę – często organizowane są na własną rękę.– To po trosze tradycja, po trosze efekt braku dogodnych połączeń lotniczych a po trosze brak bariery językowej, jak w wypadku Grecji, Hiszpanii czy Włoch – zauważa Radosław ofertyMateriały promocyjne partnera
gdzie polacy chowają pieniądze w domu