gdzie nie wieszać krzyża

Polski Czerwony Krzyż wyjaśnia, na jakich zasadach można korzystać z logo tej organizacji./fot. Wojciech Olkuśnik/PAP. Apel Polskiego Czerwonego Krzyża o nieużywanie znaku czerwonego krzyża na samochodach – transportach osób prywatnych. Okazuje się, że używanie tego symbolu jest obwarowane szczegółowymi przepisami. Długa Ochrona znaku czerwonego krzyża. 25.03.2022. W związku z przypadkami nadużywania przez nieuprawnione podmioty znaku czerwonego krzyża przypominamy, że prawo do używania tego znaku jako rozpoznawczego i ochronnego przysługuje tylko w przypadkach i na zasadach określonych w międzynarodowym prawie humanitarnym. Prawo to przysługuje Stąd też bierze się wygląd tego krzyża. Jego podstawą jest ostrze, a ramiona i górny koniec mają kształt lilii. Najczęściej przedstawia się go w czerwonej barwie na białym tle. Obecnie jest używany szczególnie przez pielgrzymów udających się do Santiago de Compostela, gdzie znajduje się grób świętego Jakuba. (fot. pixabay) b. „Kto [ος] nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,38). W przygotowanie uczniów do ewangelizacji wpisuje się trzecie „kto”. Uczeń Jezusa - naśladując Mistrza w całym Jego życiu - nie może wykluczyć ostatecznej konsekwencji swego posłannictwa, tzn. krzyża i śmierci męczeńskiej. Krzyża Świętego oraz Centrum Katolickie im. Jana Pawła II położone są przy ulicy Zawadzkiej 55 w Łomży. Serdecznie zapraszamy do odwiedzin i kontaktu z naszymi duszpasterzami. Parafia pw. Krzyża Świętego w Łomży ul. Zawadzka 55. Oficjalna strona internetowa Parafii pod wezwaniem Krzyża Świętego w Łomży. nonton film a business proposal sub indo. W mediach pojawia się wiele komentarzy po tym jak z inicjatywy rektora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego prof. Janusza Ostoi-Zagórskiego w sali senatu i gabinecie rektora zabrakło krzyży. Większość internautów popiera taką decyzję. Krzyże i UKW - słusznie, czy też nie?Od kilku dni trwa debata nad zasadnością decyzji rektora UKW, prof. J. Ostoi-Zagórskiego o zdjęciu krzyża z jego gabinetu oraz nie wieszaniu go po malowaniu w uniwersyteckiej Sali Senatu. Krzyż czy jakikolwiek inny symbol religijny powinien znajdować się w jednostkach publicznych czy też nie? Nawet, jeśli wyznawcy danej religii stanowią znaczącą większość? Zastanawiacie się nad tym również na naszym portalu w komentarzach. Swoje zdanie wyraził u nas Daniel Kaszubowski na MM-kowym blogu. - Brawo, brawo, brawo. Wreszcie się doczekam przestrzegania Ustawy Zasadniczej - krótko komentuje jeden z Użytkowników MM. Uniwersytet funkcjonuje w oderwaniu o otaczającego go świata? W starożytnym Rzymie "również z otwartymi rękami przyjmowano chrześcijaństwo". To niczego nie dowodzi. Mi wystarczy, że księża dbali o Polskość w czasach zaborów. Kiedyś krzyż nikomu nie przeszkadzał, a teraz nagle zaczął - Kiedy Polacy przestali obchodzić święta Wielkanocy czy Bożego Narodzenia? Z badań wynika, że ponad 95% Polaków deklaruje, że jest katolikami, wiec katolicy sami chcą zdejmować sobie krzyże, bo ich drażnią czy to ukłoń w stronę tych 5 % społeczeństwa? Kiedy święta Kościelne przestaną być dniami wolnymi od pracy? W końcu oddzielamy państwo od Kościoła. Krzyż od zawsze był czynnikiem łączącym Polaków w trudnych chwilach. Widać, że dziś dla postępowego społeczeństwa stał się zbędną rzeczą, czymś passe...każdy dziś jest kosmopolitą przecież... - podpisuje się "Ja".Mercury - (...) Prawdziwy katolik na pewno obejdzie się bez krzyża w takich miejscach, to dla mnie pewnik. Tylko propaganda przeciwko krzyżowi jest momentami zbyt nachalna i dziwne to nasze społeczeństwo. Gdy krzyż jest to uwiera, gdy go nie ma to też coś nie bardzo. Jeśli dawniej ta rzekoma tolerancja wyglądała tak jak dziś, no to ja dziękuję ;) Ja osobiście gdybym poszedł do pierwszego lepszego urzędu i pracownik miałby (już nie powiem powieszone na ścianie, bo zapewne by mu na to nie pozwolono) na biurku jakiś symbol swojej religii, to dla mnie żaden problem. No nie spaliłbym się raczej od tego ;) A różnicy między ścianą a biurkiem naprawdę zbytnio nie widzę. I ściana urzędowa, i biurko. Załóżmy jednak, że ten symbol by miał widoczny na ubraniu lub szyi i co zrobić, zerwać mu to? Ehh, naprawdę ludzie tworzą sobie sami problemy... Krzyż wymaga szacunku - czy to ze względu na wiarę, czy też historię. To jest naprawdę ogromna część naszego dziedzictwa narodowego, której nie da się przekreślić, wymazać, odtrącić. Zamiast tego stał się instrumentem, rzeczą, mebelkiem i jest wykorzystywany do walki politycznej różnych ugrupowań. Zwykli obywatele też się tym "nakręcają". Mi się to nie podoba... Tak nie można...Olla W tym kraju trzeba mieć dużą odwagę, aby postępić zgodnie z Konstytucją, a wbrew "policji religijnej". (...) Uczelnia jest świecka. I taka ma pozostać. Miejsce krzyża jest w miejscach kultu, albo w domach ludzi, którzy chcą go powiesić na mnie kuriozum jest krzyż wiszący NA BASENIE w Osielsku. Tam, zamiast zadumy i modlitwy, są prawie nagie panie z tłuszczykiem wylewającym się ze stringów i panowie, którym świat przesłania brzuch. Niby nic dziwnego na basenie, ale gdzie szacunej dla człowieka, który umarł w czasie tortur na krzyżu? Czy ktos będzie i tam miał odwagę powiedzieć, że są miejsca, gdzie nie wypada wieszać krzyża, właśnie z tego względu, że jest to symbol, któremu nalezy się szacunek. Podobnie, jak szanowac trzeba św Jagrys Ja chętnie uścisnąłbym rektorowi dłoń i pogratulował zdecydowania i wysokiej kultury obiektywizmu. Wiara to sprawa indywidualna i taką powinna zostać. Niestety nadal bliżej nam do państwa wyznaniowego, niż świeckiego, ale tacy ludzie napawają Kilka miesięcy temu skończyłam uczelnię i jakoś przez 5 lat nie zwracałam uwagi czy są krzyże czy ich nie ma. Serio nie ma to dla mnie znaczenia ja tam przychodziłam się uczyć a nie interesować się krzyżami i innymi symbolami. A władzom ukw radzę podwyższyć poziom nauki a nie zajmować się nie wiadomo czym!!! W taki sposób chcą przyciągnąć studentów? Marny bo jak przyjdą i zobaczą jaki jest poziom to naprawdę brak krzyży ich nie zatrzyma!!!Zobacz też:8. Mózg Festival - zdjęciaŁuczniczka Nova w BydgoszczySpotkanie z Ryszardem KaliszemMuzeum Farmacji - zdjęciaDołącz do napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!» dodaj artykuł» dodaj zdjęcia» dodaj wydarzenie» dodaj wpis do blogaPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera W parafiach w Zakopanem odbędą się msze, na których wierni „przeproszą Boga za znieważenie krzyża na szczycie Giewontu”. Chodzi o powieszenie na nim "obcych nam flag" - przekazała parafia św. Krzyża w stolicy Tatr. Flaga z tęczą zawisła na krzyżu na Giewoncie 14 sierpnia. Duchowni w Zakopanem do dziś żywią uraz do sprawcy tego po tamtym zdarzeniu tamtejsze parafie zorganizują nabożeństwo, na którym przewidziano specjalną modlitwę, o odkupienie win. Wierni mają w ten sposób „przeprosić Boga za znieważenie krzyża na Giewoncie obcymi flagami”. Zakopane: Wierni przeproszą za znieważanie krzyża na Giewoncie. Za tęczę, ale i baner Dudy- W tym roku 14 września chcemy złączyć się modlitwą suplikacyjną i przepraszać Boga za znieważenie Krzyża na Giewoncie obcymi nam flagami. Chcemy bronić krzyża do czego zachęcał nas św. Jan Paweł II - zapowiedziała na Facebooku Parafia Tatrzańska im. Świętego Krzyża w Zakopanem. Zobacz także Przypomnijmy, że kilka tygodni wcześniej, w trakcie kampanii prezydenckiej, na krzyżu na Giewoncie zawisł baner wyborczy Andrzeja Dudy. O tym duchowni już tak śmiało nie wspominają. Będziemy się modlić, bo krzyż od 2000 lat jest symbolem Zmartwychwstania Chrystusa i miłości Boga do ludzi, a nie tablicą, gdzie można wieszać swoje banery polityczne, czy manifestować światopogląd powiedział „Gazecie Krakowskiej" ksiądz Mariusz Dziuba, proboszcz parafii pw. Świętego Krzyża w Zakopanem Krakowska 18+ Ta strona moĹĽe zawierać treĹ›ci nieodpowiednie dla osĂłb niepeĹ‚noletnich. ZapamiÄ™taj mĂłj wybĂłr i zastosuj na pozostaĹ‚ych stronach Ĺ»ydzi likwidujÄ… krzyĹĽe xD © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialnoĹ›ci za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez uĹĽytkownikĂłw jest przeznaczony wyłącznie dla uĹĽytkownikĂłw peĹ‚noletnich. Musisz mieć ukoĹ„czone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatnoĹ›ci • Polityka plikĂłw cookies Kard. Reinhard Marx skrytykował rozporządzenie władz Bawarii, by od 1 czerwca w każdym urzędzie wieszać krzyż. Rząd tego niemieckiego kraju związkowego tłumaczył, że "krzyż jest fundamentalnym symbolem chrześcijańskiej tożsamości kulturowej". Tymczasem przewodniczący niemieckiego episkopatu w wywiadzie dla dziennika "Süddeutsche Zeitung" powiedział, że decyzja ta "wywołuje niepokoje i dzieli społeczeństwo". Kard. Marx zaznaczył, że "zasadniczo cieszy się z obecności krzyża w przestrzeni publicznej", ale tym razem wieszanie krzyża nie jest wyrazem woli wiernych, lecz efektem dekretu. - Kto traktuje krzyż jedynie jako symbol kultury, ten krzyża nie zrozumiał - powiedział kard. Marx i dodał, że "nie można mieć krzyża bez Tego, Który na nim zawisł. To znak sprzeciwu wobec przemocy, niesprawiedliwości, grzechu i śmierci, ale nie znak sprzeciwu wobec innych ludzi". Ordynariusz Monachium i Fryzyngi powiedział, że jeżeli rządząca w Bawarii chadecja troszczy się o zanikającą chrześcijańską tożsamość, to mogła "przeprowadzić debatę z Kościołami i grupami społecznymi, również z tymi, którzy nie są chrześcijanami, by zadać pytanie, czym jest dla nich przesłanie Ukrzyżowanego? Co znaczy dla nich żyć w ukształtowanym przez chrześcijaństwo kraju?". Podobnie monachijski biskup pomocniczy Wolfgang Bischof przestrzegł, że krzyż nie jest symbolem Bawarii "a już na pewno nie może służyć jako logo kampanii politycznej". Kto chce działać w duchu krzyża, ten musi "postawić w centrum swoich działań dobro człowieka, szczególnie tego w potrzebie". Jesienią przeprowadzone zostaną wybory do bawarskiego parlamentu landowego. Krytycy wskazują, że rządzący tam chadecy chcą odebrać głosy wyborców prawicowej Alternatywie dla Niemiec, krytycznej wobec polityki migracyjnej. W opublikowanych ostatnio sondażach aż 64 procent respondentów skrytykowało bawarski nakaz wieszania krzyży. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Łatwo sobie wyobrazić, jak trudno pogodzić się z tym, co ich spotyka. Wystarczy zamknąć oczy i próbować się poruszać. Dlatego pielgrzymka osób niewidomych jest zawsze wyjątkowa. W tym roku spotkali się oni u stóp Matki Bożej Bolesnej w Chełmnie, 40 km na północ od Torunia. Czy pan Janusz wie, że niebo nad Chełmnem jest dziś stalowoszare, a kosmyk jego siwiejących włosów odstaje zadziornie od reszty? Może szepnie mu o tym na ucho żona, chociaż... czy to istotne? Dla mnie tak. Oko czujnie rejestruje napływających pielgrzymów − ich żółte chusty promieniują słonecznym ciepłem. Ktoś dojada kanapkę, jakaś dłoń wędruje ku innej w geście powitania, niektórzy szczelniej otulają się kurtkami. A on od ponad 20 lat nic nie widzi, choć − jak podkreśla − właśnie wtedy, kiedy opadła czarna kurtyna, przejrzał naprawdę... Jezus pociesza również nas − Traciłem wzrok powoli. W 1976 r. przeszedłem na rentę, a od ponad dwudziestu lat nie widzę całkowicie. Straciłem wzrok fizycznie, natomiast przejrzałem... Modliłem się o to podczas pieszej pielgrzymki z Torunia do Częstochowy. To znaczy − nie modliłem się o odzyskanie wzroku. Tylko myślałem: "Panie, spraw, bym przejrzał". I... chyba przejrzałem. Nie widząc fizycznie, przejrzałem. Stałem się innym człowiekiem. Utrata wzroku uzmysłowiła mi, że ważniejsze są inne wartości − te duchowe. Myślę, że nigdy bym się tak nie zrehabilitował, gdyby nie głęboka wiara w to, że Chrystus jest ze mną. Że nigdy nie jestem sam w tej ciemności... Pan Janusz to zaprawiony w bojach pielgrzym − zjeździł już kawał Polski, a i przeszedł niemało. Częstochowa, Mokre, Rywałd. Pielgrzymka do Chełmna to − po zjazdach w Gostyniu i Łomży − trzecie spotkanie w ramach Ogólnopolskiej Pielgrzymki Osób Niewidomych i Niedowidzących. − Żałuję, że dopiero trzeci raz. Dlaczego? Bo tu doświadczam bliskości tych, którzy mają podobne zainteresowania, podobne "czucie duchowe", podobne problemy. Jest mi o wiele łatwiej uwierzyć w drugiego człowieka... Żona Krystyna potwierdza. − Mąż uwierzył w siebie, gdy poszedł na pielgrzymkę do Częstochowy. Zresztą, cały czas jest w drodze. Kieruje się modlitwą - dodaje. No i jeszcze poezja. Odskocznia. Wtedy człowiek "zaczyna żyć w innym wymiarze". Poetyckie jest to widzenie świata pana Janusza. Nawet wtedy, kiedy podczas pielgrzymiej Drogi Krzyżowej rozważa stację ósmą. − Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty. Pan Jezus pociesza również nas. Może, idąc przez to ociemniałe życie, płaczemy nad swoją ślepotą. Nad tym, że musimy nieść taki ciężki krzyż. Chociaż ja uważam, że on wcale nie jest ciężki. Ile razy mi się zdarzyło, że − stukając o chodnik białą laską − szedłem zbyt szeroko. Bo to idę ja. Niosę swoje brzemię i... wszyscy z drogi! A jednak nie. Zastanów się. Przecież inni też mają prawo iść tym chodnikiem. Przecież inni też niosą swój krzyż, którego ty nie widzisz... Bez zbędnych słów Ks. dr Andrzej Gałka, profesor warszawskiego seminarium i rektor kościoła św. Marcina, dwoi się i troi. Chciałby do każdego podejść, zamienić choć słowo, podziękować za obecność. Liczną, bo dwa tysiące pielgrzymów to nie byle co! − Wiara jest światłem. Bez dwóch zdań! Bóg pokazuje najwłaściwszą drogę. Trzeba się Go trzymać. Iść za Nim z ufnością. Położyć dłoń na Jego ramieniu. On poprowadzi. I − paradoksalnie − ociemniali widzą to lepiej niż my. Tak odczuwana wiara daje siłę na każdy kolejny dzień. A bunt? Oczywiście, zdarza się. Pojawia się częściej u ludzi młodych, którzy powoli tracą wzrok i mają świadomość, że nadejdzie chwila, kiedy zginie nawet ten ostatni przebłysk światła. Abraham. To dla ks. Gałki − krajowego duszpasterza niewidomych − przykład zawierzenia wbrew nadziei. Kierunek wyznaczają też słowa św. Pawła, który zalecał, by "umacniać siebie nawzajem". − Ci ludzie tak chętnie się spotykają, bo chcą się razem modlić i poczuć siłę wspólnoty. Poza tym pielgrzymi − dzięki zaangażowaniu proboszczów − mieszkają u rodzin w parafiach. To kapitalne doświadczenie! Dla obu stron. Ludzie, goszcząc ich pod swoim dachem, przestają narzekać. Uśmiechnięty niewidomy? To tak też można? Zresztą, ja sam wiele się od nich nauczyłem. Moja wiara dojrzewa i wzrasta. Ciągle na służbie Siwy, elegancko ubrany, stateczny pan po osiemdziesiątce. Mecenas Władysław Gołąb utracił wzrok w listopadzie 1944 r. na skutek wybuchu miny. Zdążył skończyć szkołę podstawową. Po wojnie w Łodzi, dokąd przyjechał z rodzinnego Sulejowa, spotkał wybitnego społecznika Józefa Buczkowskiego − założyciela i kierownika szkoły dla niewidomych. − To właśnie Józef Buczkowski dał mi podstawy rehabilitacji. Nauczyłem się brajla i pisania na maszynie czarnodrukowej. Ukończyłem szkołę średnią i studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. W 1955 r. zdałem egzamin i uzyskałem uprawnienia adwokata − jako pierwsza osoba niewidoma w Polsce. Zawodowo pracowałem do roku 2005. A społecznie... działam do dziś. Bo Józef Buczkowski nauczył mnie czegoś więcej − służby drugiemu człowiekowi. Pod koniec lat 40. mecenas po raz pierwszy pojawił się w Laskach. Potem odwiedzał to miejsce wielokrotnie. Poznał Matkę Różę Czacką. − Matka zawsze podkreślała, że ślepota jest darem, a nie przekleństwem − wspomina. Mecenas Gołąb od roku 1975 piastuje stanowisko prezesa Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach. − Każda pielgrzymka jest umocnieniem. Nie tylko dla nas, ale dla innych ludzi i kapłanów, którzy doświadczają, że nie jesteśmy biedni i pokrzywdzeni. Umiemy się modlić. Umiemy żyć. Wśród pielgrzymów i duszpasterzy nie sposób nie zauważyć brązowych habitów franciszkanek służebnic Krzyża z Lasek. Siostra Radosława, od dwóch miesięcy matka generalna, mówi z uśmiechem: − Praca z niewidomymi to błogosławieństwo! Służąc im, służymy samemu Jezusowi! Matka Róża zostawiła nam cenną wskazówkę − tylko wiara może pomóc ociemniałemu pokonać próg każdego kolejnego dnia... Wedle statystyk Polskiego Związku Niewidomych w naszym kraju żyje ok. 80 tys. osób z niepełnosprawnością wzroku. Nie mieszkają za górami, za lasami. Są tuż obok. Może za ścianą? Przed chełmińską Pietą 27 lipca 1957 r. u wrót Jasnej Góry stanęła rzesza czterech tysięcy niewidomych wraz z przewodnikami. Mszę św. przed cudownym wizerunkiem odprawił kard. Stefan Wyszyński. Już wówczas, podczas tej pierwszej pielgrzymki, zrodziła się myśl stworzenia krajowego duszpasterstwa niewidomych. W marcu 1959 r. prymas Polski powołał pierwszego duszpasterza − ks. Tadeusza Fedorowicza. Na przełom lat 50. i 60. przypada tworzenie się duszpasterstw diecezjalnych − jednym z pierwszych był ośrodek bydgoski. − Legendarny krajowy duszpasterz niewidomych o. Bruno Pawłowicz uważał, że działalność duszpasterstwa powinna zmierzać nie tyle do pogłębienia wiedzy religijnej, ile wiary. Wspólnota skutecznie chroni niewidomych przed poczuciem osamotnienia, pomaga w zbudowaniu właściwej postawy wobec siebie i otoczenia. Postawy gotowej na przyjęcie krzyża niepełnosprawności − podkreśla ks. Piotr Buczkowski. Duszpasterz niewidomych diecezji bydgoskiej często powtarza słowa swoich podopiecznych: "Dopóki jest światło, jest nadzieja...". Od pamiętnego roku 1957 są organizowane spotkania pielgrzymkowe. Za każdym razem w innym sanktuarium maryjnym na terenie kraju. W tym roku pątnicy spotkali się u stóp Matki Bożej Bolesnej, zwanej chełmińską Pietą. - Zaakceptowanie cierpienia przez człowieka, zwłaszcza tracącego wzrok, jest bardzo trudne. Można powiedzieć, że to doświadczenie hiobowe. Ważne jest, aby na drodze tych osób stanął ktoś, kto byłby taką Weroniką gotową do wytarcia potu z czoła. To również jedno z zadań duszpasterstwa. Zadanie kapłanów, przewodników, przyjaciół - dodał ks. Piotr Buczkowski.

gdzie nie wieszać krzyża